W sprawie budowy kontrowersyjnego budynku „z widokiem na Zamek Królewski” (problem opisałem wczoraj na blogu) głos zabrał Polski Komitet UNESCO, nawiązując do słów inwestora, mówiącego o konsultacjach m.in. z UNESCO.
Cytuję:
„W związku z doniesieniami prasowymi o konsultowaniu projektu budowy nowoczesnego biurowca przy ul. Podwale 1 i ul. Senatorskiej ze specjalistami z UNESCO, Polski Komitet do spraw UNESCO pragnie oświadczyć, że takich konsultacji nie było.
Nowa inwestycja ma być prowadzona w granicach obszaru uznanego za Światowe Dziedzictwo UNESCO. Wyjątkowy fakt odbudowy ze zniszczeń po II wojnie światowej był bezpośrednim powodem, dla którego Stare Miasto w Warszawie zostało w 1980 roku wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa. Zgodnie z procedurami UNESCO, jedyne wiarygodne i wiążące konsultacje ze specjalistami z zakresu stosowania Konwencji UNESCO w sprawie ochrony światowego dziedzictwa kulturalnego i naturalnego odbywają się za pośrednictwem i we współpracy z Centrum Światowego Dziedzictwa w Paryżu.
Prof. Andrzej Rottermund, Przewodniczący
Prof. Jacek Purchla, Wiceprzewodniczący
Prof. Sławomir Ratajski, Sekretarz Generalny
Polskiego Komitetu ds. UNESCO”
„Wpis Starego Miasta na listę UNESCO obejmuje obszar aż do ulicy Miodowej. Nowy budynek stanie więc w jego granicach. Będzie ingerował w pejzaż Starego Miasta. A UNESCO bardzo rygorystycznie przestrzega ochrony miejskiego krajobrazu – mówi prof. Andrzej Rottermund, przywołując przykład Drezna. Starówka w tym mieście została wykreślona z listy UNESCO z powodu zbudowania w jej sąsiedztwie mostu, który naruszył widok na zabytkowy zespół […]
– Planowany budynek przy Senatorskiej trzyma wprawdzie gabaryt sąsiedniej kamienicy Johna, ale można w nim jeszcze poprawić proporcje, popracować nad architekturą – mówi prof. Rottermund. – Wyobrażam sobie, że Centrum Światowego Dziedzictwa w Paryżu przyśle do nas swoich ekspertów albo poprosi polskich specjalistów, którzy ocenią sytuację. Na miejscu inwestora wstrzymałbym się w tej chwili z budową. Drezno jest ostrzeżeniem, że to nie zabawa.”
(cytat: http://warszawa.gazeta.pl/)
Przeciw budowie budynku w proponowanej formie protestowali przedstawiciele organizacji Miasto Jest Nasze i Ogród Warszawa.
Czy wiemy, czym byłoby zagrożenie, o którym wspomina prof. Rottermund?
Czekamy na stanowisko Stołecznego Konserwatora Zabytków, Urzędu Miasta, Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, oraz – oczywiście – inwestora o staropolskiej nazwie Senatorska Investment.
Warszawa ma chyba najmłodsze Stare Miasto na świecie – po katastrofie II wojny światowej odbudowywano Starówkę, na szczęście rekonstruując ją, a nie tworząc dziesiątki mini-Pałaców Kultury. Rekonstrukcja ta odbywała się m.in. przez porównywanie świadectw historycznych, zachowanych np. na obrazach Canaletta.
Plac Zamkowy to bodajże „strefa zero” historycznej Warszawy. Trzeba tu wyjątkowej ostrożności w jakichkolwiek zmianach. Tymczasem właśnie rusza budowa komercyjnej nieruchomości, ostrożność tę co najmniej testująca…
Prezes inwestora mówi o tym niemalże jak o misji, nie jak o zysku: „To będzie dopełnienie pierzei ulicy Senatorskiej i zakończenie odbudowy tej części miasta. Nareszcie będziemy mogli uniknąć pytań turystów: „Dlaczego przestrzeń w tak prestiżowym miejscu jest niezabudowana?”” (źródło: http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,14835812,Zbuduja_biurowiec_przy_pl__Zamkowym__WIZUALIZACJE_.html)
Tak, oczywiście widzimy już te tłumy turystów, pytających właśnie o brak kolejnej restauracji na Starówce, istnym kulinarnym i hotelowym zagłębiu.
Oczywiście, inwestor ma prawo zarabiać na inwestycji. Jeśli jednak mówimy o przestrzeni publicznej – szczególnie w tak ważnym symbolicznie i historycznie punkcie miasta – to próbujmy uniknąć błędów, które miały np. miejsce przy budowie galerii handlowej, która popsuła oś widokową w Łazienkach Królewskich:
(por. komentarz:
Nie wiem, czy inwestor zasięgał opinii UNESCO, na pewno musiał uzyskać zgodę konserwatora zabytków. Niewątpliwie architekt postarał się jak najbardziej nawiązać kolorystycznie do okolicy – przede wszystkim do Kościoła Św. Anny. Jednak zarówno kluczowa tutaj wysokość budynku, jak też wykończenie okien – odbiegają od okolicznych kamienic, rekonstruowanych w czasach początków Polski Ludowej – co akurat w tym przypadku znaczyło: rekonstruowanych z jak najlepszą wolą. Zastanawiam się, dlaczego nowo powstający budynek musi mieć tak przytłaczający okolicę dach, który znaczącą zwiększa jego widoczność – ale także odbiega od tego, co stało tu wcześniej. Dlaczego nie można po prostu – jak kiedyś – za wzór wziąć, czy to zachowanych fotografii z roku 1939 czy 1938 – i na tym wzorze oprzeć budowę? Pomóc mogą też obrazy Canaletta.
Wszystko jest do znalezienia w internecie dzięki miłośnikom Warszawy.
Poniżej wizualizacja – oraz wcześniejszy wygląd tego miejsca. Ocenić mogą Państwo. Czy nie mamy do czynienia ze zbyt daleko (wysoko) idącą zmianą? To przestrzeń nas wszystkich, „dziurę” można załatać nawet i komercyjnie – ale niech to nie będzie kamienica z dachem-piramidą i oknami jak z biurowca – ale o wysokości ok. 1/3 czy 1/2 mniejszą, z oknami nawiązującymi do kamienicy Johna i Pałacu Małachowskich!
1. Rok 1768 – na obrazie Canaletta:
2. Rok 1924 z lotu ptaka:
3. Rok 1926:
Więcej fotografii z lat przedwojennych: http://www.warszawa1939.pl/index_arch_main.php?r1=miodowa_4&r3=0
Teraz plany nowego budynku – nie rekonstrukcji! Zauważmy różnicę w wysokości i kolorystyce (porównując z Canalettem – kolor dachu był jak w odtworzonej Kamienicy Johna):
Jestem bardzo ciekaw Państwa komentarzy.