Jak formułować przypisy, aby – z jednej strony – nie tłumaczyć spraw oczywistych, z drugiej zaś – nie pominąć niczego ważnego?
Rozwiązanie wydaje się oczywiste, choć trudne. Ograniczać te, tłumaczące osoby czy zdarzenia, które możemy znaleźć w encyklopediach; przypisy powinny dotyczyć osób czy kontekstów trudnych do samodzielnego odszukania. Jeżeli podajemy przypis dotyczący np. Piłsudskiego, to nie twórzmy mikrobiografii, a napiszmy, kim był w kontekście naszego autora/autorki.. (Jakieś odwołania do ważnych tekstów, czy wręcz cytat z danego autora/autorki dotyczący Piłsudskiego, jest tu na miejscu).
Edytor, opracowując przypisy, powinien objaśniać. Kiedy jednak w jednym z tomów korespondencji Miłosza z Giedroyciem znajdziemy przypis do informacji o tym, że jakaś studentka pisała pracę naukową – możemy spodziewać się wyjaśnienia. Tymczasem znajdujemy odesłanie do przypisu na stronach wcześniejszych. Dobrze, wracamy, spodziewając się naturalnie wyjaśnienia… a tam wpadamy w pętlę, ponieważ jest odesłanie do miejsca, z którego przyszliśmy. Czemu takie przypisy mają służyć?…
Przypis jest „wartością dodaną” – po jego lekturze czytelnik powinien wiedzieć więcej. Kiedy czytamy w tekście Jana Józefa Lipskiego „Książka ta wzrusza i przeraża” – to konieczne jest dodanie przypisu, jaka to była książka – a jeśli nie uda się ustalić w 100%, trzeba wyraźnie napisać, że to hipoteza.
Kiedy autor przywołuje mało znany fakt (rozkaz AK zakazujący werbunku poniżej 18 lat) – a nie udało się tego faktu potwierdzić, warto podać informację, że „nie udało się potwierdzić”; brak takiej informacji to zamiatanie pod dywan, pozostawiające wrażenie potwierdzenia przez edytora prawdziwości podawanej informacji.
I tak dalej.