Warszawa ma chyba najmłodsze Stare Miasto na świecie – po katastrofie II wojny światowej odbudowywano Starówkę, na szczęście rekonstruując ją, a nie tworząc dziesiątki mini-Pałaców Kultury. Rekonstrukcja ta odbywała się m.in. przez porównywanie świadectw historycznych, zachowanych np. na obrazach Canaletta.
Plac Zamkowy to bodajże „strefa zero” historycznej Warszawy. Trzeba tu wyjątkowej ostrożności w jakichkolwiek zmianach. Tymczasem właśnie rusza budowa komercyjnej nieruchomości, ostrożność tę co najmniej testująca…
Prezes inwestora mówi o tym niemalże jak o misji, nie jak o zysku: „To będzie dopełnienie pierzei ulicy Senatorskiej i zakończenie odbudowy tej części miasta. Nareszcie będziemy mogli uniknąć pytań turystów: „Dlaczego przestrzeń w tak prestiżowym miejscu jest niezabudowana?”” (źródło: http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,14835812,Zbuduja_biurowiec_przy_pl__Zamkowym__WIZUALIZACJE_.html)
Tak, oczywiście widzimy już te tłumy turystów, pytających właśnie o brak kolejnej restauracji na Starówce, istnym kulinarnym i hotelowym zagłębiu.
Oczywiście, inwestor ma prawo zarabiać na inwestycji. Jeśli jednak mówimy o przestrzeni publicznej – szczególnie w tak ważnym symbolicznie i historycznie punkcie miasta – to próbujmy uniknąć błędów, które miały np. miejsce przy budowie galerii handlowej, która popsuła oś widokową w Łazienkach Królewskich:
(por. komentarz:
Nie wiem, czy inwestor zasięgał opinii UNESCO, na pewno musiał uzyskać zgodę konserwatora zabytków. Niewątpliwie architekt postarał się jak najbardziej nawiązać kolorystycznie do okolicy – przede wszystkim do Kościoła Św. Anny. Jednak zarówno kluczowa tutaj wysokość budynku, jak też wykończenie okien – odbiegają od okolicznych kamienic, rekonstruowanych w czasach początków Polski Ludowej – co akurat w tym przypadku znaczyło: rekonstruowanych z jak najlepszą wolą. Zastanawiam się, dlaczego nowo powstający budynek musi mieć tak przytłaczający okolicę dach, który znaczącą zwiększa jego widoczność – ale także odbiega od tego, co stało tu wcześniej. Dlaczego nie można po prostu – jak kiedyś – za wzór wziąć, czy to zachowanych fotografii z roku 1939 czy 1938 – i na tym wzorze oprzeć budowę? Pomóc mogą też obrazy Canaletta.
Wszystko jest do znalezienia w internecie dzięki miłośnikom Warszawy.
Poniżej wizualizacja – oraz wcześniejszy wygląd tego miejsca. Ocenić mogą Państwo. Czy nie mamy do czynienia ze zbyt daleko (wysoko) idącą zmianą? To przestrzeń nas wszystkich, „dziurę” można załatać nawet i komercyjnie – ale niech to nie będzie kamienica z dachem-piramidą i oknami jak z biurowca – ale o wysokości ok. 1/3 czy 1/2 mniejszą, z oknami nawiązującymi do kamienicy Johna i Pałacu Małachowskich!
1. Rok 1768 – na obrazie Canaletta:
2. Rok 1924 z lotu ptaka:
3. Rok 1926:
Więcej fotografii z lat przedwojennych: http://www.warszawa1939.pl/index_arch_main.php?r1=miodowa_4&r3=0
Teraz plany nowego budynku – nie rekonstrukcji! Zauważmy różnicę w wysokości i kolorystyce (porównując z Canalettem – kolor dachu był jak w odtworzonej Kamienicy Johna):
Jestem bardzo ciekaw Państwa komentarzy.
Budynek jest przeskalowany, niepotrzebnie zagęszcza ten fragment miasta i do niego nie pasuje. W dodatku burzy się inny, pasujący element, aby go postawić. Czy byłoby to możliwe w innym kraju, w innym mieście? Nie.