Blogi Muzeum Literatury
Słowo kluczowe: powieść kryminalna
Data dodania: 5 listopada 2010

Czytając powieść kryminalną czytamy jednocześnie powieść dokumentacyjną: gdzie była smaczna kawa, czy do kawiarni chodzili studenci czy turyści. Dowiedzieć się możemy jednak nie tylko szczegółów. Więcej: możemy poznać tło epoki. Oczywiście, jeżeli autor nie przyłożył się do zadania, otrzymamy błędny obraz: jednak dobry kryminał pokaże nam nie tylko intrygę, ale prawdziwe tło.

Innymi słowy, autor prawdziwego kryminału toczącego się w Warszawie w 1954 roku nie tylko napisze „zapalił belwedera” zamiast prostego „zapalił papierosa”, ale pokaże wszechobecność UB… Inny kryminał, opisujący schyłek lat 80. w Poznaniu, pokaże nam w tle nieunikniony alkohol; i tak dalej.

Podsumowując, można powiedzieć, że czytając takie kryminały poznajemy atmosferę epoki podobnie, jak czytając edycje krytyczne. Taka powieść bowiem jest także zabiegiem archeologicznym, dokumentuje przeszłość.

Oczywiście, jeśli jest dobrze napisana. Dlatego właśnie, kończąc prace nad fragmentami dziennika Jana Józefa Lipskiego z lat 1954-1957, z przyjemnością czytałem kryminał autorstwa profesora historii, toczący się właśnie w roku 1954. Odnajdowałem te same akcenty, na które zwracałem uwagę podczas pracy nad dziennikiem… Ale o tym – następnym razem.

[ilustracja do tekstu – fot. Maciek Bociański / ML]

Data dodania: 20 października 2010

Co może mieć wspólnego powieść kryminalna z edycją krytyczną dzienników i korespondencji? Do tej zagadki nie trzeba Sherlocka Holmesa. Zarówno praca nad komentarzem do danej edycji, jak pisanie dobrej powieści kryminalnej wymaga wejścia w kontekst komentowanych/opisywanych czasów.

Np. autor powieści kryminalnej, która dzieje się w roku 1954 – a chce poważnie podejść do swojego zadania – nie napisze „Wirski zapalił papierosa” (czy tym bardziej, ahistorycznie, „Wirski zapalił „Marlboro”…) – ale: „Wirski zapalił belwedery”. Aby napisać takie zdanie, autor nie opiera się na swojej pamięci, nie miesza czasów inżyniera Karwowskiego czy „Zmienników” z epoką po ucieczce Światły – ale, metodą historyków, ustala kontekst: czy dane papierosy wówczas istniały, jaką miały renomę, itd. Dalej podejmuje decyzje semantyczne – co oznaczało palenie przez kapitana MO akurat „Belwederów”, a przez majora UB – „Dukatów”?… Czy miało to znaczenie, czy nie? Nie jest pozbawione znaczenia, że autor tej powieści – jest profesorem historii.

Podobnie edytor, komentując zapis w dzienniku, nie może być pewien, czy faktycznie kawiarnia „Telimena” na warszawskim Krakowskim Przedmieściu jest identyczna z kawiarnią o tej samej nazwie z roku 1956. To krok pierwszy – ustalenie jej ówczesnej lokalizacji (np. za pomocą „bedekerów” Olgierda Budrewicza). Krok drugi – kim byli wówczas klienci tej kawiarni: czy była miejscem dla snobów, turystów, miejscowych, studentów? – dziś może przecież być zupełnie inaczej… Oczywiście, edytor może ograniczyć się do kroku pierwszego (który jest absolutnie obowiązkowy, nie można ex cathedra założyć identyczności, nazwy się powtarzają). Krok drugi jednak jest często bardzo użyteczny – edytor powinien bowiem starać się zrozumieć tekst, który komentuje – a niuanse w odmalowaniu kontekstu są bardzo istotne. (Co więcej, czasem trudniej komentować tekst nowszy – kiedy kontekst jest bliski, edytor nawet nieświadomie nakłada swoje wyobrażenia i przyzwyczajenia na tekst!)

Ciąg dalszy nastąpi…

A opakowanie „Belwederów” wyglądało tak (za Wikipedią):

[główna ilustracja do tekstu: fot. Maciek Bociański / ML]

Powiadomienia o nowych wpisach


 

O autorze
dr Łukasz Garbal – polonista. Adiunkt w Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie, pracuje w Instytucie Dokumentacji i Studiów nad Literaturą Polską, oddziale Muzeum. Jeden z laureatów stypendium „Polityki” w 2009 r.
Publikuje recenzje książek historycznych w „Nowych Książkach”. Zainteresowania: edytorstwo, związki literatury i polityki, Witold Gombrowicz, Jan Józef Lipski.

 

Muzeum Literatury
Ostatnie wpisy
Archiwa
Blogi Muzeum Literatury
Copyright © 2010-2014 Muzeum Literatury