„Jedni mówią: – On jest nasz!
Drudzy mówią: – On jest nasz!
A ja jestem tylko twój, jedyna”.
Przeczytałem wywiad ze Szczepanem Twardochem w gazecie, nazwijmy to, „jednych”. Pół roku wcześniej przeczytałem wywiad z Dorotą Masłowską w gazecie, nazwijmy to, „drugich”. I zupełnie nie rozumiem tych (po stronie „jednej” i „drugiej”), którzy postrzegają to w charakterze jakichś „transferów”.
Dla mnie postawa Twardocha i Masłowskiej ma ten sam podstawowy powód (więcej…)
1. Pytanie, postawione w debacie – „czy możliwy jest patriotyzm bez ksenofobii” – jest oczywiście retoryczne. Przykładem na taki patriotyzm jest całe życie Jana Józefa Lipskiego. Dawał świadectwo nie słowami, a czynem; dzisiaj możemy debatować, wówczas decyzje nie były łatwe. Czy my, będąc przekonani o tym, że Powstanie Warszawskie zakończy się klęską – poszlibyśmy walczyć? A Jan Józef Lipski, 1 sierpnia mówiący siostrze „to będzie klęska” – poszedł walczyć, bo uważał, że tak trzeba. I całe życie zmagający się z represjami, inwigilowany przez bezpiekę, ciężko chory na serce, inwalida wojenny – pomagał ludziom, „bo ktoś to przecież musi zrobić”. To jest patriotyzm.
Pamiętajmy też o cenie takiej postawy, ponoszonej także przez bliskich…
Trzeba zatem pytać nie „czy”, tylko „jak”.
2. Postawa, prezentowana w Dwóch ojczyznach, dwóch patriotyzmach jest dla mnie także głęboko ewangeliczna. Jan Józef Lipski pisał tam, że wymagać trzeba przede wszystkim od siebie, naprawę świata zacząć od siebie. Nieprzypadkowo tak często nawiązywał do listu biskupów polskich do biskupów niemieckich „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Naprawmy swoje grzechy, a dopiero potem patrzmy na winy innych.
3. Warto też jednak zaznaczyć – niedopowiedzenie tego byłoby fałszywe – że ksenofobią dla Jana Józefa Lipskiego było nie tylko powiedzenie „Wszyscy Niemcy to hitlerowcy”, „Wszyscy Rosjanie… Wszyscy Ukraińcy…” – ale także „Wszyscy Polacy to antysemici”. Jak pierwszy bodajże zwrócił na to uwagę Dariusz Gawin; Lipski napisał przecież wprost:
“Na Zachodzie, głównie w środowiskach żydowskich, porażonych tragedią zagłady milionów, pojawiły się nieodpowiedzialne i prawie nie mające nic wspólnego z rzeczywistością oskarżenia narodu polskiego o współuczestnictwo w eksterminacji. Próbowano nawet rozpowszechniać obelżywe określenie »naród szmalcowników«. Antypolonizm powinien być uważany za postawę nie mniej hańbiącą niż antysemityzm. Zdanie »wszyscy Polacy to antysemici« lub »wszyscy Polacy to pijusy« – jest tyleż warte, co »wszyscy Żydzi są oszustami«”.
4. Trzeba też zauważyć kontekst, w którym Jan Józef Lipski napisał swój esej. To połowa roku 1981, czas krótko po powstaniu Zjednoczenia Patriotycznego „Grunwald”. Mało to znane dziś młodszym – ale na pewno pamiętają postać reżysera Barewicza czy Zagajnego, często pojawiającą się w filmach Barei – to aluzja do Bohdana Poręby i formacji wyrosłej z frakcji Mieczysława Moczara, wykorzystującej patriotyzm (w słowach i rekwizytach). To było wszędzie. Przypomnijmy: PATRIOTYCZNY Front Odrodzenia Narodowego. Sam na jednym ze zdjęć z dzieciństwa w tle zauważam tablicę „Patriotą jest się na co dzień”.
Faktycznie. Patriotą na co dzień – w walce w AK, walce z cenzurą, pomocy ludziom represjonowanym, współuczestnictwie w strajku po wprowadzeniu stanu wojennego w Ursusie, powrocie do kraju z leczenia w Londynie (wprost do więzienia), mimo choroby serca, nieustannego represjonowania – był Jan Józef Lipski.
Nie bójmy się patriotyzmu – nie musi on być tożsamy z ksenofobią. To zależy od nas. Do takiej głęboko ewangelicznej (ktoś może powiedzieć inaczej: humanistycznej) postawy – wymagania przede wszystkim od siebie – wzywa nas Jan Józef Lipski.