Generalny konserwator zabytków, sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Piotr Żuchowski, poinformował, że tłumaczona na język polski jest opinia eksperta Centrum Światowego Dziedzictwa UNESCO:
„dokument potwierdza przypuszczenia, że realizowany budynek jest za duży i może konkurować z przestrzenią starówki, a elementy jego elewacji nie pasują do otoczenia. – Odpowiedź Centrum Światowego Dziedzictwa w Paryżu jest taka, że można tam budować, ale wątpliwości budzi projekt końcowy”
(http://www.zw.com.pl/artykul/2,665113-UNESCO–Powinni-zmienic-projekt-wiezowca-przy-Starowce.html)
Ta opinia przyznaje rację protestującym. O sprawie pisałem w październiku 2013 r. („Zbudują biurowiec przy pl. Zamkowym” – zafałszowując dawną architekturę. Nie widzieli obrazów Canaletta? oraz Biurowiec przy placu Zamkowym: zagrożenie wykreśleniem Starówki z listy UNESCO).
Tak, jak pisałem wówczas, co potwierdza dziś ekspert UNESCO: projekt biurowca naprzeciw Zamku Królewskiego w Warszawie powinien zostać zmieniony, bo budynek może zdominować przestrzeń Starego Miasta.
Pisanie o faktach historycznych bez kontekstu prowadzi do bardzo wielu błędów, wynikających przede wszystkim z poglądów politycznych, które stanowią rodzaj klapek na oczy, skutkują brakiem krytycznego myślenia.
Ten sam fakt, dwa różne sposoby pisania – oba błędne.
Portal „wPolityce”: „Mija 50 lat od napisania do władz PRL słynnego Listu 34. Wywołał on spore poruszenie na Zachodzie i wściekłość komunistów. […] Pod listem podpisało się 34 intelektualistów, wśród nich kilku zagorzałych dawnych stalinistów: […]” (tu następuje po prostu wymienienie nazwisk sygnatariuszy”.
W komentarzu pod tekstem napisałem „Jeśli Państwo piszecie „kilku zagorzałych stalinistów” to trzeba wejść w szczegóły, a nie rzucać na wszystkich. Co, może Cat-Mackiewicz?…” Oczywiście – zero reakcji.
Tekst (nie informacja!), którego fragment zacytowałem to oczywiście błędne uproszczenie, napędzane myśleniem w kategoriach spiskowych. List 34 był zorganizowany jako protest mający integrować różne środowiska opozycyjne – od Cata-Mackiewicza przez Dąbrowską po Kotta i Andrzejewskiego (zapewne o nich chodzi propagandyście, piszącemu tekst). Wśród sygnatariuszy były osoby, które w czasach stalinowskich miały zakaz wykładania (np. prof. Tatarkiewicz), siedziały w więzieniach UB (np. Jasienica), były premierami rządu RP na wychodźstwie (Cat-Mackiewicz). Ale o tym – ani słowa w tekście. Widzimy tylko jakichś „byłych stalinistów”.
Z drugiej strony bywają interpretacje podkreślające rolę właśnie tychże „byłych stalinistów”.
Nasze uprzedzenia nie pozwalają patrzeć na historię taką, jaka ona była. A nie była ani lewa, ani prawa, tylko skomplikowana, którą trzeba badać precyzyjnie, określając kontekst, starając się zrozumieć ówczesny czas. Dlatego wystawa poświęcona sprawie Listu 34 w podtytule ma sformułowanie „archeologia pamięci”. Bo – aby zrozumieć innego człowieka – trzeba starać się „wejść w jego buty”. Nie oceniać z góry.
Po wprowadzeniu stanu wojennego w ramach kampanii propagandowej władze PRL rozpowszechniały m.in. plakat „Z pnia narodowej zdrady”. To bardzo plastyczna wizja: drzewo, którego pniem jest – oczywiście: Targowica – zaś gałęzie są symbolem szczególnie znienawidzonych wówczas w PRL przeciwników – zarówno działaczy opozycji, którym udało się uniknąć zatrzymania i prowadzili działalność w podziemiu (Zbigniew Bujak, Józef Pinior, Mirosław Chojecki, Seweryn Blumsztajn, Bohdan Cywiński, czy Zygmunt Przetakiewicz i Zdzisław Najder), ambasadorów PRL, którzy po wprowadzeniu stanu wojennego (jak dziś wiemy – nielegalnym nawet wg ówczesnego prawa) poprosili o azyl na Zachodzie (Romuald Spasowski, Zdzisław Rurarz).
Na gałęziach drzewa znalazły się też nazwiska Gustawa Herlinga-Grudzińskiego i Jerzego Giedroycia.
Dziś patrzymy na tę propagandę czy to z przerażeniem, czy z ironią. Jerzego Giedroycia na pewno ubawiłby jednak fakt, że w Le Mesnil le Roi, w siedzibie „Kultury”, rośnie drzewo, którego kształt… Zobaczmy sami:
(źródło plakatu: http://www.artinfo.pl/?lng=1&lngcode=pl&pid=catalogs&sp=auction&id=1133&id2=174222&cur=1&sl=20&sdisp=1)
Pamiętajmy o roli „Kultury” i szkole myślenia, która jest tak bardzo potrzebna. Dziedzictwo „Kultury” upowszechnia Stowarzyszenie Instytut Literacki Kultura.
14 marca 1964 r. (data znana jest tylko z legendy) Antoni Słonimski złożył w Urzędzie Rady Ministrów skierowany do premiera rządu PRL memoriał, który od listy sygnatariuszy – znanych pisarzy i naukowców – zwany będzie Listem 34.
Premier nie odpowiedział, za to SB 23 marca dokonała rewizji w mieszkaniu Jana Józefa Lipskiego, jednego w organizatorów protestu, po czym zabrano go do siedziby MSW na Rakowieckiej. Wkrótce o kneblowaniu polskiej inteligencji, bojącej się powrotu do czasów stalinowskich, zacznie mówić Radio Wolna Europa oraz media zachodnie, co stanie się pretekstem do nagonki na pisarzy, w klimacie zapowiadając już epokę Marca 1968.
Na czym polegało znaczenie Listu 34? Co mówi nam dziś ta historia, o której wciąż możemy powiedzieć coś nowego? (Udało się odnaleźć różne wersje Listu 34, co podważa legendę o spontaniczności protestu – był on zaplanowany).
Od 1 kwietnia w Muzeum Literatury dostępna będzie internetowa wystawa poświęcona Listowi 34. Serdecznie zapraszam.
To nie jest zbiór przemyśleń medialnych gwiazd, ale odwołanie się do dawnego gatunku literackiego, zastosowanego w nowej konwencji, a co ważniejsze od teoretycznoliterackich ustaleń – to słowa nie będące tylko retoryką, słowa mogące zmienić coś w konkretnych ludziach, o czym zaświadczam. (więcej…)