Straszne państwo, w którym nawet szkolny podręcznik matematyki uczy nienawiści („dziewczynka jest łączniczką naszych oddziałów partyzanckich walczących z okupantem japońskim. Meldunki przenosi w koszyku, który ma pięć jabłek. Zatrzymuje ją japoński żołnierz i kradnie jej z koszyka dwa jabłka. Ile jabłek zostało w koszyku?”, itd., por. s. 143) i konieczności uwielbienia („ośmiu chłopców i dziewięć dziewczynek śpiewa pieśni na cześć Kim Ir Sena. Ile dzieci śpiewa te pieśni?’)… „Indoktrynacja zaczyna się już w tygodniowych żłobkach, do przedszkoli wprowadzono nauczanie ideologiczne”, pisze redaktor. Kim Ir Sen to autor kilkunastu książek, podobnie Kim Dzongil. Przy nich Stalin czy Mat Tse-tung to niemal małomówni liberałowie. Wszechogarniające opiekuńcze państwo dba nawet o to, aby w stolicy, kiedyś nazywanej w Polsce Phenianem, dziś Pjongjangiem, mieszkali jedynie najzdrowsi i najbardziej sprawdzeni politycznie obywatele. Co więcej, zapewni im nawet kilkunastopiętrowe bloki, w których jest nawet miejsce na windy (samych wind brak).